Studnia już jest
Jako żywo mamy wodę na placu... w sensie dostęp do niej. W poniedziałek przyjachało trzech do studni, od rana zaczeli sobie chodzić w kółko - jak w kieracie - dokręcać kolejne rury i tak zatrzymali się na dwunastym metrze. Na drugi dzień dowieźli sobie trójnogu silniczek i zabawa od nowa ;-)
Dowiercili się od osiemnastego metra i powiedzieli "b
asta". Zaczęli wybierać tą szlamówką piasek i kopczyk rósł w oczach (efekt braku dostępu do bierzącej wody - np. od sąsiada), ale nic to dowoziłem na bieżąco w baniaczkach.
Następnie nastał moment wpuszczania rur - przygotowane wcześniej "110" szybko i sprawnie wrzucili do ziemi - już było wiadomo że je
st z górki. Zaczęło się chodzenie w kieracie lecz juz w drugą stronę ;-) po parunastu minutach wyglądało to tak:
Potem jeszcze doooobre pół godziny lania wody - cokolwiek to znaczy ;-) rączka, buźka, klapa, goździk i... ekipa pojechała.
Nawiasem mówiąc trafiła się nam całkiem niezła ekipa. Po pierwsze nie wzięli jak za zboże, po drugie bardzo komunikatywni, po trzecie nie naciągacze. Suma summarum woda jest na osiemnastu meterach, filterek 1,2m 40cm od dna a lustro na 5m - więc chyba nieźle
P.S. Acha i ważne - STUDNIARZE NIE PIJĄ !!! ;-)