Dwa dni walki z dachem
Witajcie, dawno nie pisałem więc szybko postaram się nadrabić zaległości. W czwartek na plac przyjechał transport drewna na więźbę dachową - w sumie 16m³ - niestety nie udało mi się uwiecznić tych dwóch pokaźnych rozmiarów ciężarówek manewrujących na naszej wąskiej drodze. Na szczęście udało się wjechać w naszą bramę bez jej uszkadzania, i rozładować towar na placu. Trzeba przyznać że ilość, jak i rozmiar krokwi robi wrażenie. |
||
Również w czwartek wieczorem pojawiła się wcześniej umówiona ekipa cieśli, młode chłopaki - lecz trochę ciężko ich niekiedy zrozumieć - a to z racji tego, że w "górskim" języku najczęściej się porozumiewają, więc jak dla mnie bez odpowiedniej dawki wyrobu z Polmosu - stanowi to pewną trudność Lecz do rzeczy, około godziny 19 gdy byłem na placu, oni sobie chodzili, mierzyli coś po swojemu mówili, wszystko jakby leniwie od niechcenia i w tempie żółwia. Nic - pomyślałem - pewnie wiedzą co robią, nie ma co tu im atmosfery zagęszczać, i zawinąłem się do domu. Przyjadę jutro, pomyślałem w duchu - bo i tak jestem umówiony z gościem od kanalizacji więc rzucę okiem co im udało się skonstruować. |
||
Dziś ekipa ma wolne - a jutro mają skończyć.