Przyłącze gazowe... a raczej jego parodia
Dziś żona postanowiła wykonać telefon do "gazowni", aby poznać ścieżkę jaka nas czeka by stać się klientem PGNiG.
Jak wiadomo żyjemy już w drugiej dekadzie XXIw, lecz moja żona odniosła dziś wrażenie jakby czas się zatrzymał gdzieś na przełomie lat 70/80. Za nadto się nie rozpisując postaram się Wam poniżej przedstawić swego rodzaju stenogram z przeprowadzonej rozmowy
- Ż: Dzień dobry ... mamy wydane warunki przyłącza, jesteśmy w trackie budowy, i chciałabym się dowiedzieć jak wygląda sprawa realizacji przyłącza?
- PGNiG: czy już wydaliśmy warunki?
- Ż: tak
- PGNiG: czy budynek już stoi czy jest w trakcie budowy?
- Ż: w trakcie budowy.
- PGNiG: trzeba wystąpić z wnioskiem o zawarcie umowy o przyłączenie do sieci gazowej
- Ż: jaki jest termin oczekiwania?
- PGNiG: Hmmm... do 16 miesięcy- ale... nie koniecznie tyle - wie Pani to zależy od obłożenia
- Ż: Ale.... warunki są ważne tylko 12 miesięcy
- PGNiG: To może Pani wystąpić o ich przedłużenie
Czasy się zmieniają, ustrój się zmienił a takiego scenariusza nie powstydził by się klasyk gatunku - Stasio Bareja. Rozmowa ta nawet nie zdenerwowała mojej żonki a wręcz przeciwnie - po odłożeniu słuchawki nie mogła przestać się śmiać.
A tak już bardziej poważnie - miałbym do Was pytanko - ile mniej więcej płaciliście za przyłącze wykonywane przez pracowników PGNiG - lecz "po godzinach" ich pracy, bo złapaliśmy kontak do jednego z naszego rejonu i u niego trwa to podobno expressowo.