No i jesteśmy zalani.... a raczej będziemy
Nie myślcie jednak że stała się jakaś tragedia, po prostu dziś zgodnie z harmonogramem ekipa zalewała ławy pod fundamenty ;-)
Początek dnia - a raczej pogoda - zapowiadał się dość obiecująco, na godzinę 8:00 zachmurzenie duże z przejaśnieniami... beton zamówiony na 9:30 więc wszystko pod kontrolą. Nasi budowniczy dokańczali jeszcze montaż zbrojenia, dokonywali ostatnich poprawek, kierownik kilkukrotnie obszedł szalunki czy oby wszystkie pręciki dobrze powiązane i telefon... z betoniarni z informacją o delikatnym poślizgu - około 1,5h, ale nadal wszystko pod kontrolą.
Około 11:15 podjechała pompa, zaraz po niej pierwsza "grucha". Przepompowali co mieli przepompować - raptem 6m³ i po około 15 minutach podjechała kolejna - tym razem już większa - i standardowo podjazd tyłem do pompy, pompa w ruch i leli panowie aż wąż odskakiwał ;-) Po ułożeniu tego towaru szybki pomiar ile jeszcze trzeba i telefon do betoniarni.
Wszystko ładnie pięknie tylko z Nieba zaczęło coś lecieć... domyślcie się co? Opad jednak trwał kilka minut po czym pogoda powróciła do pożądanego stanu ;-) Potem panowie rozgarneli jeszcze towar z ostatniej dostawy i.... mają już weekend - my z resztą też - i stąd temat dzisiejszego wpisu o... zalaniu...
Oto kilka fotosików z dzisiejszego dnia:
No i mój ulubieniec - Pan "żółta czapeczka" ;-)