Coś się nie zgadza cz.1 - czy ostatnia?????
Obecny tydzień na naszym placu boju przyniósł solidną porcję stresu, ślęczenia w papierach, kilkanaście maili, kilka "męskich" rozmów na żywo oraz pewne podejrzenia. Na szczęście mamy dziś już piątkowy wieczór i w nieco luźniejszym nastroju skrobnę co nieco do tego naszego pamiętnika.
Na jednym ze spotkań z naszym wykoawcą zasygnalizował on nam, że chyba niedoszacował kosztów naszej budowy i najprawdopodobniej bedzie miał stratę z naszej budowy, na etapach od wykopu do zalania stropu. Na tamten czas wydało mi się to nieco dziwne, wszak gość siedzi w budowlance ładnych parę lat i taka wtopa? Nic to pomyślałem - każdemu może się zdarzyć - ten sie nie myli itd.. itd... Odparłem jedynie wtedy, że jeżeli nam to sensownie udokumentuje, to nie widzę problemu by wyrównać jego stratę. No i stało się - w zeszłym tygodniu kierownik budowy przedłożył mi rozliczenie etapów. Na pierwszy rzut oka -faktycznie z wyliczeń wynika że firma poniosła stratę w wysokości ca. 16.000PLN. Do powyższego rozliczenia załączone były oczywiście dokumenty WZ. Wszystko to sprawiał wrażenia całkiem profesjonalnie przygotowanego pakietu dokumentów - no może poza brakiem pisma przewodniego i papieru firmowego - czcionki się nie czepiam bo może akurat taką miał zainstalowaną ;)
Mając taki dokument przed sobą - zrobiłem nieco więcej miejsca na biurku - i przystąpiłem do analizy. I tak WZ po WZecie czytam sobie cierpliwie, aż tu nagle się złapałem na tym, że jakoś często przed oczyma widzę stal zbrojeniową, pustaki i drewno we wszelkiej postaci - od stempli po deski szalunkowe. Ho ho ho, zaraz wracaj... jak to możliwe? Kalkulator jak zwykle pod lewą ręką, coś do pisania w prawej i zaczynam liczyć. Co się okazuje - według zsumowanego wykazu z WZ powinniśmy na placu posiadać ponad 2,4t stali, 3.700 sztuk pustaków Porotherm 25 i około 7m³ desek. Pierwsze co to zerknąłem do zapotrzebowania w/g projektu, a tam faktycznie ilość stali mniej więcej się zgadza - lecz z małym wyjątkiem - obliczenia prowadzone są dla stropu monolitycznego, a nie dla naszej Terrivy ;). Co tam - jadę dalej - analizując drewno wychodzi na to, że powinno go starczyć od momentu tyczenia ław po deskowanie części dachu - a z wizyt a budowie jasno wynika że deski z tyczenia odpowiednio docinane przez chłopaków służyły po wielokroć dłużej niż to było przewidziane. Kolejna sprawa to temat pustaków - według dokumentów wynika, że przyjechało ich dwa razy więcej niż potrzeba na omawiany etap, z przyjętym przeze mnie poziomem strat w wysokości 10%. Na podsumowaniu tych ilości skończyłem moje rozważania, nie dość że późna pora, to coraz mniej z tego wszystkiego rozumiałem.
Nadszedł analizy dzień kolejny - wtorek czyli - gdzie na prawdę starałem się jak mogłem dać szczerą odpowiedź naszemu wykonawcy generalnemu i ustosunkować się co do dalszych działań w kwestii rozwiązania bolącego nas problemu. Niestety znów poległem, ani odpowiedzi, ani konkretnych wniosków skąd wynika taka różnica w kwotach - a na zegarze znów 1:00 po północy. Środa okazała się dość przełomowa bo po naciskach "kierbuda" w kwestii jak byśmy załatwili tą sprawę postanowiłem spotkać się z nim i jak najszybciej coś mu ... powiedzieć. Niepowiem całkiem skory chciał się spotkać nawet zaraz, więc wyznaczyliśmy termin spotkania na "za dwie godziny" i fruuuu. Po raz kolejny szybka analiza załączonych druków, marker, ołówek i... jak za starej dobrej szkoły - opis dokumentu na rewersie. W godzinkę byłem całkowicie przygotowany do dyskusji.
Spotkanie ustawione na godzinę 14:00 jestem przed czasem a Pan Ryś "kierbud" już czeka. Bez zbędnych tam konwenansów pytam czy ma ochotę popatrzeć w papierki - odpowiedź padła że owszem - więc zaprosiłem do salonu - bo już mamy takowy;)
I teraz nadeszło moje 5 minut - na budowie - po kolei zacząłem omawiać kwestionowane WZ'y bazując na ilościach towarów w nich zawartych. Zacząłem od średniego ciężaru gatunkowego - czyli od drewna - padło moje pytanie do czego to wszystko zostało użyte - na co konkretnej odpowiedzi nie usłyszałem. Drugie moje pytanie było o stal - jak to jest z tymi zbrojeniami że to trzeba tyle stali zużyć - tu padł normalnie "skecz budowy", w odpowiedzi usłyszałem że... NA NADPROŻE NAD GARAŻEM POSZŁO 300 KG STALI... co jak co ale na stali się trochę orientuję więc udałem głupa i jeszcze raz zapytałem ILE?!?!?!?
Pan Ryś utwierdzony w swym przekonaniu powtórzył odpowiedź ocierając lezkę potu ze swej skroni. Na moje stwierdzenie że projektowo tam leci zbrojenie dołem 4x12mm i 2x12mm górą odparł jedynie "No może troche przesadziłaem" - Qcze przesadzać to można - ale pomidory na wiosne - I brnął dalej pokazując zbrojenia w poprzek belek Terivy, że tam to tych drutów to masa poszła;)
Podczas naszej rozmowy wisienkę na torcie pozostwiłem jak to zwykle bywa na sam koniec - z racji że zamieszanie było dość spore bo to każdy zaraz coś zapomniał, każdy musiał coś po kimś sprawdzić, a to ktoś pieczołowicie zaprawę mieszał kilenią, a to jeden działówki zaczął sprawdzać czy aby pionowo postawione - więc zawołałem do chłopaków czy mają pod ręką miarkę - nagle przed moimi oczyma ukazało się czterech facetów i każdy w ręku trzymał ów przyrząd do mierzenia. Poprosiłem również o kredę, również bardzo szybko się znalazła, i zacząłem działać. Na wymurowanej ścianie zakreśliłem 1m² powierzchni i komisyjnie policzyliśmy pustaki - wynik wyszedł - 11szt. Napawany tym faktem mówię - Panie Rysiu - gdzie Pan upchał pozostałe 10szt - bo w/g Pana i WZ'ów wynika że na metr wchodzi 20szt? I tu - całkowita konsternacja nastąpiła wśród zebranych, jedynie Pan Ryś już pot ocierał czapką z całego czoła.
Wiem - być może postąpiłem nie przyjemnie stawiając kierbuda w takim świetle przed załogą - ale przecież ja nie chcę nic za darmo i... to chyba przede wszystkim - nie zamierzam płacić za innych
Ojej chyba troszkę już późno - ale - CDN