Robbin Hood vs. James Bond
Sobota czy nie... zawsze jakieś spotkanie uda nam się ostatnimi czasy umówić. Żona uruchamiając swoje kontakty z zamierzchłych czasów gdy ropoczynała swą karierę zawodową - umówiła dziś handlowca od alarmów, z jedynej słusznej firmy na naszym rejonie - a ze zrozumiałych względów nie wymieniam jej nazwy, jak i szczegółowych ustaleń dzisiaj - no może poza jednym, że patrole interwencyjne nie ubierają spodni z lampasami dodatkowo zdobionymi frędzelkami :)
Kwota dzisiejszej operacji wyniosła nas 200 PLN - z uwagi że to zaliczka - całość naszej instalacji ma wynieść 4.100 i jest to - powiedzmy wariant komfortowy, bez specjalnych wodotrysków a zarazem rozwojowy. Fakt można by pominąć tę całą inwestycję, projektując dużo bardziej ciekawsze i skuteczniejsze rozwiązania.
... i tak dla przykładu kołatały się nam po głowie pomysły zabezpieczeń - nazwijmy to - skutecznych, typu pastuch 1kV/3A - ale potencjalny złoczyńca mógłby to sforsować - więc jako strefę drugą rozważaliśmy typowe wilcze doły, a to też tylko z tego względu że teren i klimat nie pozwalają zastosować solidnych fos z niedokarmionymi krokodylami. A jakby komuś się udało przejść do trzeciego LEVEL'u i stałby już u wrót to jeden fałszywy jego ruch spowodowałby uruchomienie mechanizmu zapadni.
Tak więc palny planami... mamy sobie zamówiony taki tam system odsztraszający ;)